niedziela, 31 maja 2015

Ulubieńcy maja 2015 ♥ + małe kosmetyczne odkrycie.

Hej dziewczyny!

Z góry chciałam Was przeprosić za ostatnią nieobecność, w moim życiu przez ostatni miesiąc dużo się dzieję, a cała moja praca jest na najwyższych obrotach. Za jakieś 2 tygodnie znów wrócę do regularnego blogowania :). Dziś przedstawię Wam swoich ulubieńców miesiąca. Zapraszam dalej :).





















Na pierwszy ogień pójdzie żel rozgrzewający Ziaja rebuild termo wyszczuplanie. W swoich zbiorach mam go parę miesięcy, niestety z powodu mojego czystego lenistwa lub braku czasu nie używam go regularnie. W takim razie dlaczego o nim wspominam? Ponieważ używany nawet tylko tydzień codziennie dawał już efekty. Skóra była bardziej napięta i elastyczna. Polecam po zaaplikowaniu jego owinąć sobie posmarowany fragment ciała folią spożywczą na ok. pół godziny. Zależy ile wytrzymacie i jaką macie skórę. Efekty są naprawdę dobre.

Kolejnym produktem, którego miło mi się używało w tym miesiącu jest łagodzące mleczko do ciała Garnier z miodem. Ma piękny, delikatny zapach. W sam raz dla mojego wrażliwego na chemiczne śmierdzidła nosa. Jego konsystencja jest rzadka, dobrze się rozprowadza i wchłania. Skóra po rozsmarowaniu jest gładka, dobrze nawilżona i ogólnie jej wygląd się poprawia. Do tego delikatny zapach wspaniale koi zmysły.

Następny miniaturowy kosmetyk to Eveline 2w1 balsam z peelingiem do ciała pod prysznic. Zastanawiałam się czy dorzucić go do ulubieńców... Zużyłam całą 30 ml próbkę, także recenzja nie jest wystawiana po zużyciu pełnowymiarowego opakowania, choć wydaje mi się, że 30 ml to znowu nie tak mało. Nie nawilża praktycznie w ogóle, nie peelinguje praktycznie w ogóle, to dlaczego się tu znalazł? Bo jego ZAPACH tak niesamowicie mi się podoba, że mimo iż ma beznadziejny skład, nic ze skórą nie robi to uwielbiam wieczorami używać go pod prysznicem. Bardzo relaksujący, zmysłowy zapach słodkiej, lekko orientalnej wanilii, który świetnie utrzymuje się na skórze nawet po wytarciu się ręcznikiem. Nie wiem czy skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie, szkoda trochę pieniędzy na kosmetyk, który nie działa, choć ten jego zapach... Zobaczymy :).

Połóweczki rzęs Ardell 318 dość często gościły na moich oczach w ostatnich miesiącach. Wyglądają bardzo naturalnie, są wygodne a ich jakość jest wysoka w porównaniu do ceny.

Jak rzęsy to i klej dobrze wszystkim znany Duo. Ja posiadam ten w wersji black, kiedyś miałam też clear, ale nie zawsze wysychał na 'clear', więc postanowiłam spróbować tego. Jest minimalnie widoczny, dla bardzo bystrych oczu jedynie (oczywiście jeśli jest użyty w odpowiedniej ilości). Bardzo dobrze trzyma rzęsy, nawet w ulewną pogodę kiedy twarz miałam całą mokrą.

I ostatnim ulubieńcem w tym miesiącu jest podkład Maybelline affinitone do wszystkich typów skóry. Jest bardzo delikatny, lekki, bezzapachowy, pięknie stapia się ze skórą i przystosowuje się do jej kolorytu. Bardzo dobry produkt, w dodatku trwały. Jedyny jego mały minus to bardzo leista konsystencja, trzeba uważać przy odkręcaniu butelki. Choć to dzięki tej konsystencji pewnie zawdzięcza swoje plusy.

Teraz czas na moje małe odkrycie. Będąc ostatnio na zakupach w moim ulubionym sklepie zielarskim, od razu w oczy rzuciły mi się nowe kosmetyki. Piękny prosty design, miła cena, a odwracając butelkę zobaczyłam, że i skład jest wspaniały wręcz. Marka, która tak mnie sobą zainteresowała to Biolaven. Okazało się, że jej producentem jest nasze stare, dobre Sylveco :). Wydaję mi się jednak, że ceny produktów są niższe niż kosmetyków rodzimego Sylveco. Skusiłam się na szampon za 15 złotych ze składem jak marzenie. Jego recenzja pojawi się na blogu bliżej wakacji, ponieważ teraz mam zapas, który muszę wykończyć.


Po otworzeniu butelki okazało się, że szampon nie pachnie lawendą, jak sugeruje opakowanie, no może minimalnie. Dla mnie to był plus mocno przeważający zakup, ponieważ zapachu lawendy nie lubię. Główną rolę w kwestii zapachu grają tu bardzo świeże winogrona, co doskonale wręcz mi odpowiada.

Na pewno skuszę się jeszcze na jakieś kosmetyki z tej serii i będę testować :). Recenzje na pewno pokażą się na blogu.

Znacie któryś z ulubieńców? Kojarzycie tą markę?

Do zobaczenia. Paaa!


Paulina ♥ 

4 komentarze:

  1. Muszę kupić te połówki rzęs!

    OdpowiedzUsuń
  2. Balsam Garnier kiedyś miałam i bardzo lubiłam. Ja również muszę się kiedyś skusić na rzęsy Ardell i wypróbować je na sobie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuszę się jeszcze kiedyś na jakąś wersję tego balsamu, bo jest bardzo fajny :) Wypróbuj, są świetne.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...