wtorek, 3 marca 2015

Uzależnienie od kosmetyków pod kontrolą. Moja mini akcja

Hej dziewczyny!

Dziś przychodzę do Was z dość nietypowym postem, którego jeszcze na blogu nie było. Otóż zapraszam Was do mojej 'mini akcji', która pozwoli nam ogarnąć szaleńcze kosmetyczne zakupy. W dalszym ciągu posta, napiszę porady jak to zrobić, więc zapraszam dalej :).




Uzależnienie brzmi trochę przesadnie, jednak która z nas nie lubi poszerzać swojej kosmetycznej kolekcji o świeżutkie produkty i chwalone pod niebiosa kosmetyki? Kupujemy, bo chcemy ciągle próbować czegoś nowego, znaleźć złote środki na nasze skórne i włosowe problemy, po czym kończymy z 4 szamponami, 100 cieniami, 20 podkładami i 5 kremami. Oczywiście jest to lekka przesada, ale dużo nam czasem nie brakuje :).

Dziś mobilizuję Was do tego, aby zacząć kontrolować ilość pieniędzy wydawanych na kosmetyki i ilość samych kosmetyków stojących na Waszych toaletkach i w łazienkach. Sama od marca postanowiłam zacząć tak robić, bo stwierdziłam, że już trochę przesadzam... Nigdy regały kosmetyczne nie były mi obojętne i zawsze chętnie je przeglądałam zabierając ze sobą nowego "przydatnego" kolegę... lub paru.

Po pierwsze:

Zapisuję każdą kwotę wydaną na kosmetyk, notuję także dzień (co pomaga mi do recenzji, aby określić czas używania). Dzięki temu pod koniec każdego miesiąca mogę zsumować te kwoty i zobaczyć ile pieniędzy wydałam na kosmetyki.

Po drugie:

Inną fajną opcją, żeby ogarnąć swój zakupowy szał jest ustalanie sobie konkretnej kwoty w miesiącu, którą przeznaczymy na zakup kosmetyków, na przykład 200 złotych. Wtedy wykonuję te same czynności co w punkcie pierwszym i trzymam się, żeby kwota nie przekroczyła mojej założonej sumy pieniążków.

Po trzecie:

Zapisuję jaki dokładnie kosmetyk kupiłam. Dzięki temu unikam kupowania takich samych produktów.

Po czwarte:

Kupuję jak zużyję! Wiem, że brzmi to przerażająco, ale tak. Postanowiłam kupować nowe kosmetyki kiedy zużyję stare, tak żeby zaoszczędzić i pieniądze i miejsce na półkach :). Oczywiście nie dotyczy to cieni, które mogą stać 2 lata i są bardzo wydajne, ale wszystko w granicach rozsądku.

Po piąte:

Zapisuję na kartce co mi się skończyło i z taką listą chodzę na zakupy. Unikam wtedy wrzucania wszystkiego co wpadnie mi w ręce do koszyka.

Po szóste:

Dobrze jest przeglądać gazetki promocyjne drogerii do której zamierzamy się wybrać, w taki sposób możemy wybrać tą w której aktualnie jest promocja na potrzebny nam produkt. Zawsze robię tak, gdy mam w planach kosmetyczne zakupy.

Wszystkie te informacje zapisuję sobie w osobnym zeszycie lub na komputerze. Kiedy jestem na mieście zawsze zabieram paragon albo notuję w telefonie, żeby nie zapomnieć przenieść ich do zeszytu.

Mam nadzieję, że kosmetykocholiczki przyłączą się do mojej mini akcji i spróbują trzymać w ryzach swoje zakupy. Ja zaczynam :D.

Dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba ten pomysł :).

Do zobaczenia. Paaa!


Paulina ♥

10 komentarzy:

  1. Dołączam się do Twojej akcji. Ale z drugiej strony jakbym miała czekać na zakup nowego bronzera,różu, rozświetlacza,cieni czy pomadki to bym musiałabym wstrzymywać się z zakupami na dobrych kilka lat ;p. Ale w sumie to masz rację. Po co wydawać niepotrzebnie pieniądze jak ma się wszystko. Najlepiej jest zanotować na kiedyś jakiś produkt który chciałoby się kupić na miejsce zużytego. Teraz robiąc zakupy będę się dwa razy zastanawiała czy dany produkt jest mi faktycznie potrzebny czy może jednak nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że na kosmetyki kolorowe, które mają długi termin i są wydajne ciężko czekać aż się wykończą, jednak sama zauważyłam, że kupuję wszystko co tylko mi wpadnie w oko i nie kosztuje fortuny, a potem zostaję z armią kosmetyków w szafce. Cieszę się, że popierasz mój pomysł i życzę powodzenia :)).

      Usuń
  2. Obawiam się, że zakupoholizm kosmetyczny jest nieuleczalny :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też walczę ;) I coraz częściej mi się udaje oprzeć pokusie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę gratuluję, bo wiem, że nie jest to wcale łatwe :))

      Usuń
  4. u mnie już jest całkiem nieźle. dalej kupuję za dużo, ale w sumie zakupy są w miarę przemyślane. dopuszczam możliwość posiadania zapasu w szafie, ale jednego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super :) Jak się ma swoje sprawdzone rzeczy to zapas pojedynczy jak najbardziej dopuszczalny :)

      Usuń
  5. Ja od początku lutego podjęłam walkę z zapasami pielęgnacyjnymi- mam tyle żeli pod prysznic, balsamów/mleczek do ciała, że brak słów. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale wiem o co chodzi :D Teraz tylko trzeba zużywać i powstrzymywać się przed zakupem kolejnych 'cudów' :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...