poniedziałek, 26 stycznia 2015

Recenzja Lirene Youngy 20+ kremo-żel i pianka myjąca

Hej dziewczyny!

W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam dwa kosmetyki, które testowałam przez ok. 3 tygodnie. Nie jest to może bardzo długi czas jednak myślę, że mogę już wypowiedzieć się co nie co na ich temat. Jeśli jesteście ciekawe jak się spisują i czy warto je kupić to zapraszam dalej :).



Powiem szczerze, że nie bardzo zwracam uwagę + ile jest dany kosmetyk. Co prawda nie kupiłabym sobie kremu +60, jednak używałam krem +40 i nic mi się nie działo a także nie jest mi blisko, więc podchodzę sceptycznie do tego typu oznaczeń :).

Zaczniemy najpierw od kremo-żelu.

1. Opakowanie

Słoiczek z kremem został zapakowany w kartonowe pudełeczko. Samo opakowanie jest wygodne, standardowe dla kremów, wykonane z plastiku. Jedyne małe "ale" mam do zakrętki, którą trzeba sobie idealnie trafić aby zakręcić krem.

2. Konsystencja, działanie, zapach

Konsystencja jest lekka, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Zawiera niebieskie wiatminowe drobinki, które bardzo łatwo się rozpuszczają i nie są widoczne na twarzy. Podkład świetnie się na nim trzyma, nie roluje i nie warzy. Dodatkowo krem posiada filtr SPF 10, nie jest to jakoś dużo, ale miły dodatek. Używam go na dzień, ponieważ na noc wolę bardziej treściwe kremy. Jego jedyny minus to to że mógłby odrobinę mocniej nawilżać, jednak po słynnym lekkim kremie brzozowym Sylveco czułam o wiele większy dysomfort na twarzy jak po Lirene. Dodatkowym plusem będzie też to że krem można nakładać pod oczy i nic absolutnie się nie dzieje. Nie zapchał mi porów i nie spowodował wysypu. Zapach jest przepiękny, krem pachnie świeżym mango :).


Jak widać na zdjęciu drobinki momentalnie się rozpuszczają, wystarczyło nałożenie jednym pociągnięciem na skórę.


Powyżej zdjęcie ze składem, aby dobrze było go widać polecam na nie kliknąć.

Kolejna będzie pianka myjąca.

1. Opakowanie

Opakowanie tego kosmetyku bardzo przypadło mi do gustu, jest kolorowe i dziewczęce. Nakrętka "wypluwa" ładną pianę i nigdzie nie przecieka.

2. Konsystencja, działanie, zapach

Konsystencja jest naprawdę świetna. Spotkałam się z piankami, które dosłownie nikły w rękach, a ta jest zbita, gęsta i nie znika od razu na twarzy. Największym plusem tego produktu jest to, że nie wysusza twarzy tak jak to robi większość żelów i innych pianek. Można nią spokojnie myć oczy, ponieważ jest delikatna i nie podrażnia. Świetnie domywa dzienny makijaż (u mnie tusz, puder i korektor), z mocniejszym nie da sobie rady. Zapach jest przyjemny, jednak niezachwycający.


Pianka jest naprawdę wydajna, wystarczy wycisnąć niewielką ilość, żeby zmyć makijaż (jak wyżej).


I kolejne zdjęcie ze składem, również proponuję powiększyć :).

3. Dostępność i cena

Swoje produkty kupiłam w osiedlowej drogerii. Krem kosztował ok.19 złotych a pianka ok. 17 złotych.

Podsumowanie:

Powiem szczerze, że jestem zaskoczona tymi kosmetykami. Nie pałam jakąś miłością do firmy Lirene jednak te produkty to naprawdę miła niespodzianka. Szczególnie pianka zasługuje na uwagę.
Na pewno kiedyś jeszcze sięgnę po te produkty.

Próbowałyście kiedyś tej serii? Macie jakieś swoje ulubione kosmetyki od Lirene?

Do zobaczenia w następnym poście. Paaa!


Paulina ♥

3 komentarze:

  1. Ciekawa seria :) Pierwszy raz widzę te kosmetyki =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę ciekawa jak na kosmetyki Lirene za którymi nie przepadam :)

      Usuń
  2. Ciekawa seria :) Pierwszy raz widzę te kosmetyki =)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...